SP5RZP
Administrator
Dołączył: 10 Mar 2014
Posty: 4224
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 49 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Jędrzejów Nowy (KO02UE)
|
Wysłany: Nie 22:08, 07 Gru 2014 Temat postu: Nasza trzydziesta pierwsza, Anielinek, gm. Jakubów, KO02TF. |
|
|
06 grudnia 2014, sobota, sonda nr K1643693 z czujnikiem ozonu wysłana 04.12.2014 z Legionowa.
Od 2 miesięcy wiatry nie były dla nas pomyślne, więc nowych polowań nie było okazji przeprowadzić.
Tak naprawdę to nastawiałem się na łowy w środę (3 grudnia) - wtedy miała polecieć AUX-owa.
No i prognoza na ten dzień była bardzo pomyślna, ale balon pękł już na bodajże 25 kilometrze.
Więc sonda spadała daleko i na dodatek nie było to AUX - akurat wysłano tego dnia "zwykłą".
Prognoza lotu na następny dzień była niekorzystna, ale tym razem sonda wzniosła się aż na 35 km.
Dzięki temu zamiast spaść 20-25 km od nas wylądowała całkiem niedaleko, bo zaledwie 7 km stąd.
Na dodatek nietypowa, bo w czwartek zapewnie naprawiając błąd z poprzedniego dnia wysłano AUX-ową.
Tak sobie leciała:
http://aprs.fi/#!mt=roadmap&z=15&ts=1417691700&te=1417699680&call=a%2FSP5RZP-11
Jak zwykle dla zdublowania powyższego linku zrzut ekranu:
Sonda przyziemiła ok. godz. 14:30, a nikt z naszego "RZP Team" nie mógł wtedy po nią jechać.
Możliwość pojawiła się dopiero po godz. 17 i chciałem jechać - nocą w lesie jeszcze nie szukałem.
Jednak SQ5RZP przemówiła mi do rozsądku - nieznany las, ciemno jak diabli i jeszcze mgła.
Więc nie pojechaliśmy na "polowanie", ale ta sonda jednak nie dawała mi spokoju.
Raz - że blisko (7 km), dwa - że taka nietypowa (AUX czwartkowy), trzy - była by to pierwsza
w naszych zbiorach z nowo wypuszczanej serii produkcyjnej Kxxxxxxx, no i cztery - leśne łowy.
W piątek znów nie było kiedy oderwać się od zajęć, więc sonda musiała sobie poczekać.
Ale w sobotę już jej nie "darowałem" - po wykonaniu zaplanowanych zajęć na posesji pojechałem.
Sam, bo Helena miała inne zajęcie i chyba nie wierzyła, że uda się tą sondę odnaleźć.
Fakt - baterie na pewno już padły (mijał drugi dzień), być może ktoś przypadkowy ją podjął.
Miałem obawy czy uda się w zaplanowane miejsce dojechać - polne i leśne dróżki są nieprzewidywalne,
a Opel jest nisko zawieszony, ale dojechałem tam ok. godz. 10:00 bez zbędnych przygód.
Tak wyglądała namiastka drogi, którą tam dotarłem:
Anteny do namierzania nie zabrałem - po prawie 48 godzinach sonda nie miała prawa nadawać.
Przeszedłem na zachodni brzeg płynącego w tym lasie strumyka i rozpocząłem metodyczne
przeczesywanie lasu - tak to miało teoretycznie wyglądać:
W praktyce oczywiście nie dało się tak ładnie przejść - mnóstwo czepiających się wszystkiego pędów
leśnych jeżyn, zwalone pnie i inne przeszkody wymuszały nieco inną trasę poszukiwań.
Miałem nadzieję, że białe pudło pompki ozonowej i spore szczątki balonu będą z daleka widoczne.
I tu spotkało mnie rozczarowanie - dookoła było pełno białych wysepek ze śniegu.
Pewnie nie stopił się do końca ten, który padał u nas (mało obficie) kilka dni wstecz.
Temperatura była ujemna (ok. minus 1), ale teren podmokły (rozlewisko rzeki Czarna) i trzeba było
uważać, bo buty potrafiły się zapadać w nieprzewidywalnych momentach. Tak wygląda samo rozlewisko:
Sporym zaskoczeniem były dla mnie wyraźne ślady działalności bobrów - takich widoków było bardzo dużo:
Nie sądziłem, że tak blisko mojego QTH żyją te zwierzęta - wiosną lub latem trzeba będzie tu wrócić.
Może uda się je zobaczyć na żywo i "ustrzelić" za pomocą aparatu fotograficznego.
Tylko trzeba będzie uważać, aby samym nie zostać ustrzelonym i to dosłownie - po ilości spotkanych
ambon myśliwskich można sądzić, że to jakiś atrakcyjny dla myśliwych teren.
Ale nie tylko strzelają - również dokarmiają; widziałem wysypane kasztany czy siano w paśniku:
Poszukiwania po zachodniej stronie strumyka czyli tam gdzie była ostatnia odebrana pozycja sondy
zakończyły się fiaskiem, więc mina mi zrzedła, ale przeszedłem na wschodni brzeg strumienia,
aby jeszcze tam poszukać, bo czasami GPS sondy tuż przed upadkiem potrafi nieźle przekłamać.
Tu zarośla były dużo rzadsze, więc szybko poszło i w pewnym momencie w oddali zauważyłem coś
jasnego na kształt bałwana. Tylko komu chciałoby się tu lepić bałwana? I z czego?
Podszedłem kilkadziesiąt metrów bliżej i humor mi się bardzo poprawił - to były resztki balonu:
Ładunek podczepiony pod balon upadł na sondę, ale nic jej sie nie stało - czujniki są sprawne:
Tym razem nie rozłączałem zasilania pompki ozonowej i zasilania samej sondy - wysłałem ramkę APRS
z miejsca znaleziska, pozbierałem to co spadło i ruszyłem do samochodu.
Tam postanowiłem przekonfigurować radiotelefon ręczny i wysłać ramkę, aby nanieść na mapę miejsce parkowania;
Opelka mam zamiar sprzedać, więc samochodowy traker APRS dawno temu został z niego zdemontowany:
Spacerek po lesie trwał ok. 1,5 godziny przy lekko ujemnej temperaturze, ale warto było.
Ciekawe widoki, teren mocno urozmaicony i widoczne ślady bytności bobrów, dzików i saren.
Wcale nie trzeba jechać kilkaset km np. w góry, aby pospacerować ciekawymi szlakami.
U nas też są fajne tereny o których istnieniu dotychczas nie wiedziałem.
Ale dzięki "polowaniom" na sondy udaje mi się je odkryć - to taka wartość dodana...
Jeszcze szkic miejsca akcji - różnica między miejscem upadku a ostatnią pozycją to ok. 300 m:
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez SP5RZP dnia Nie 22:27, 07 Gru 2014, w całości zmieniany 1 raz
|
|