www.radiosondy.fora.pl

SP6VWX

Mój pierwszy raz zapowiadał się bardzo ciekawie. Latało i wkurzało mnie tuż pod moim płotem. [link widoczny dla zalogowanych]
Jeszcze jak sonda była w powietrzu, jakieś 1000 m, wsiadłem do auta i na azymut. Daleko miała nie spaść, słychać ją było w mobilu głośno i wyraźnie, ot spacerek przy ładnej pogodzie.
Pierwsza rzecz jaka mnie zaniepokoiła to nagłe zamilknięcie sondy. Zatrzymałem auto, odpaliłem tableta i okazuje się, ostatnia pozycja blisko domu, blisko drogi, nad samym, otwartym polem. Nie mogło być lepiej.
Zaparkowałem auto na poboczu i latam po polu w okolicy ostatniej ramki. Gwałtowne zamilknięcie nadajnika zasugerowało mi wodowanie w rowie melioracyjnym, więc przeszukiwałem szuwary strasząc żaby.
Prawie przeorałem pole wzdłuż i wszerz, obleciałem rowy i nic. Poza własnym wzrokiem (-2 dioptrie i astygmatyzm) nie miałem innej pomocy. Radio milczało jak grób. W akcie ostatniej desperacji postanowiłem przeczesać większy kawałek i bingo. Sonda leżała jakie 300 m od ostatniej ramki.
[link widoczny dla zalogowanych]
Dlaczego zaś radio milczało? Fotka wszystko wyjaśnia. Trafiła kosa na kamień!
[link widoczny dla zalogowanych]

Reszta fotek tutaj
[link widoczny dla zalogowanych]

SQ6OEN

Gratuluje

Tak to jest jak się spada bez spadochronu

SP6VWX

Krzychu,

Zwinąłem się przed ogniskiem. Trochę żałuje, ale taki klimat Wink

.
A szukanie głuchej sondy, tylko jej wypatrując wśród chwastów i śmieci (kurde brudny ten nasz kraj, że strach) to problem. Ona jest mniejsza niż się wydaje.

SP5RZP

Gratuluję - pierwsza sztuka i od razu ambitna, bo już nie nadająca.
Do tej pory takie rzeczy to tylko u Krzysztofa SQ5NWI były możliwe Laughing

Dzisiejsza popołudniowa też chyba spadła w Twoich "rejonach łowieckich".